Kim był Mordechaj Gebirtig? Mało który mieszkaniec Krakowa potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie. Jednak, jak utrzymywał Natan Gross – autor najpopularniejszej i najbardziej kompleksowej biografii Mordechaja Gebrtiga, żydowskiego Barda z Kazimierza- kiedy zanuci się przypadkowym przechodniom jego pieśni, wielu rozpoznaje w nich piosenki z dzieciństwa.
Kim był Mordechaj Gebirtig?
Urodzony 4 maja 1877 w Krakowie Mordechaj Gebirtig tak naprawdę nie nazywał się Mordechaj Gebirtig. W metryce figuruje jako Markus Bertig. Rozbieżność imion: używanego i metrykalnego, wynika z zasad panujących w Królestwie Galicji w XVIII i XIX wieku. Zgodnie z patentami wydanymi 28.07.1787 i 21.02.1805 dzieciom należało nadawać imiona niemieckie. Jednak ze względu na fakt, że nakazu nie przestrzegano, został zmieniony – dopuszczalne były imiona w językach krajowych (niemiecki, polski, ukraiński). Nadanych imion nie można było zmienić w ciągu życia. Jednak w wielu przypadkach na co dzień używano innych.
Mordechaj zmienił nazwisko z początkiem kariery artystycznej. Gebirtig oznacza “nowo narodzony” – jako twórca.
Mordechaj Gebirtig: bard czy stolarz z Kazimierza?
Istnieje wiele kontrowersji związanych z zawodem, jakim miał parać się zamieszkujący na ul. Berka Joselewicza Mordechaj Gebirtig. Panuje powszechne przekonanie, że był stolarzem– jednak oprócz faktu, że w młodości był stolarskim czeladnikiem nie ma na to dowodów. Jego bliscy przyjaciele wspominali jednak, że pracował jako politurszczyk (tj. odświeżał politurą stare meble) w zakładzie swojego brata, Leona.
W jego suterenie i na zapleczu prawdopodobnie pisał pieśni i prezentował je odwiedzającym go w zakładzie przyjaciołom. Właśnie co do artystycznej duszy Mordechaja Gebirtiga nie można mieć żadnych wątpliwości. Jego największą miłością była muzyka, choć w jego curriculum vitae można byłoby odnotować epizod teatralny. Spełniał się na scenie jako obiecujący aktor jedynego w Krakowie teatru wystawiającego sztuki w języku jidysz.
Bard z Kazimierza i jego dzieciństwo
Lata młodości były niezmiernie ważne dla Mordechaja Gebirtiga. Można zaryzykować stwierdzenie, że to wręcz kluczowy dla jego twórczości okres. Niejednokrotnie w swoich pieśniach je przywołuje. Dziecięce lata Mordechaj spędził na krakowskim Kazimierzu. To jego mała ojczyzna, którą traktował jak dom nawet po przymusowym wysiedleniu do Łagiewnik.
Młody Mordechaj Gebirtig i mama
Dom kojarzył się Gebirtigowi jednoznacznie z latami dziecinnymi i przede wszystkim jego matką – Szyfrą (Szifką), mającą na niego niezaprzeczalnie największy wpływ. To ona wysyłała go do chederu (szkoła żydowska o charakterze religijnym), choć nie lubił do niego uczęszczać. Po niej odziedziczył miłość do muzyki. Śpiewała mu kołysanki – prawdopodobnie ze względu na nią ta forma muzyczna należy do jego ulubionych. Można powiedzieć, że kołysała piosenkami jego ból – jak wspomina w kilku swoich pieśniach, prosząc o to samo ulicznych grajków:
“Niech ukoją te piosenki
Mą zgryzotę, żal i łzy
Jak mej mamy kołysanki,
Co do snu śpiewała mi”
(„Hej, klezmerzy” tłum. Natan Gross)
Matka Gebirtiga zmarła w 1908/09 roku – było to dla niego niewątpliwie ogromnie smutne przeżycie. Razem z nią bezpowrotnie odeszło jego dzieciństwo. Jeszcze kilka lat po odejściu matki “jej śmierć to wciąż ból bez miar” (“Dziecięce lata” tłum. Robert Stiller).
Mordechaj Gebirtig i ojciec
Ojciec – Icchak (Izaak) był zupełnym przeciwieństwem matki. Nie miał czasu dla syna, a o jego poczynaniach dowiadywał się najczęściej od sąsiadów. Ganił syna i usilnie nakłaniał go do nauki. Często syna strofował i bił, co ukazuje w humorystyczny sposób wiersz “Gdy mnie tato bije” – w nim matka usprawiedliwia twardą rękę ojca chęcią zrobienia z syna człowieka. Jednak w przeciwieństwie do niego ona sama nigdy nie podniosła ręki na syna. W takim razie chyba nie chce, żeby był człowiekiem.
Nie tylko ojciec uciekał się do kar cielesnych chcąc dyscyplinować młodego Gebirtiga. nauczyciele w chederze również nie stonili od bicia za brak lub niedostateczny poziom wiedzy.
Bard z Kazimierza - mały rozrabiaka
Sytuacji Mordechaja nie poprawiała jego harda, krnąbrna natura rozrabiaki. Normalnym na ul. Joselewicza był widok przyszłego barda uganiającego się za gołębiami (które uwielbiał i które niekiedy pojawiają się w jego pieśniach). Swoim zachowaniem do tego stopnia mierził ojca najlepszego przyjaciela, Mojszele, że ten zakazał synowi spotykać się z Gebirtigiem.
Najsłodszymi wspomnieniami z dzieciństwa Gebirtiga były te z okresów choroby – wówczas był w domu najlepiej traktowany. Nie musiał chodzić do chederu, wypełniać obowiązków – wręcz przeciwnie, przychylano mu nieba. Lecz paradoksalnie chyba z większym sentymentem przywołuje trudne momenty, naznaczone bólem – nawet za chederem i bijącym nauczycielem tęskno mu na starość, czemu daje wyraz w swojej twórczości.
Charakter twórczości Mordechaja Gebirtiga
Pieśni Mordechaja Gebirtiga mają szeroką tematykę i różny nastrój. Na ich podstawie można prześledzić całą biografię artysty. W zależności od etapu życia, na którym się znajdował, pisał wiersze liryczne, oniryczne, satyryczne. Pojawiały się również kołysanki, pieśni bojowe o wydźwięku socjalistycznym, wiersz miłosne, lub sentymentalne wspomnienia lat dziecinnych. W repertuarze Gebirtiga nie zabrakło również pesymistycznych, pełnych smutku i rozpaczy utworów, w których zdradza nawet myśli samobójcze.
Bard z Kazimierza i jego inspiracje
Na charakter twórczości Mordechaja Gebirtiga miał bez wątpienia wpływ Juliusz Hoffman – mąż jego przyjaciółki z dzieciństwa. Wykształcony muzycznie, dyrygent i chórzysta, twórca przedstawień teatralnych w ramach przyjacielskiej przysługi zapisał wiele piosenek Gebirtiga, sugerując niekiedy pewne rozwiązania i dzieląc się swoimi uwagami. Mordechaj wielce cenił sobie jego przyjaźń i pomoc.
Wielką inspiracją dla Gebirtiga byli również krakowscy literaci, w których spotkaniach uczestniczył. Nie zabierał jednak nigdy głosu w dyskusjach nad wyższością jidysz nad hebrajskim, czy odwrotnie. Obserwował i słuchał swoich towarzyszy – a potem pisał o nich pieśni, które na kolejnych spotkaniach im przedstawiał.
Mordechaj Gebirtig - w pieśniach osobiście, a nie zawodowo
Swoją twórczość Gebirtig traktował bardzo poważnie i osobiście – do tego stopnia, że nie akceptował żadnych zmian w tekście czy linii melodycznej. Potrafił strofować artystów wykonujących jego utwory inaczej w trakcie przedstawień, lub proponować naukę śpiewu przybłędzie twierdzącemu, że wykonuje utwór autorstwa Gebirtiga w tej formie od 20 lat, i wie doskonale, jak należy go śpiewać.
Gebirtig nigdy też nie zarabiał na swojej utworach, ponieważ twierdził, że to by hamowało jego twórczość. Pierwsze w życiu honorarium dostał za dwie piosenki, wykupione na wyłączne wykonywanie przez Molly Picon – łącznie 50 zł. Od Amerykańskiego twórcy za wykorzystanie jego pieśni w wielokrotnie wystawianych musicalach otrzymał 10 dolarów. Uznał to za jałmużnę, a nie wynagrodzenie za swoją pracę.
Jednak był niesamowicie wdzięczny za publikację swoich utworów. W druku pojawiły się trzy tomiki jego poezji z nutami: “Folkstimlech”, “Majne lider” oraz “S’brent”.
Mordechaj Gebirtig: Bard - socjalista
Pierwszym opublikowanym w prasie utworem Gebirtiga był wiersz “Strajk Generalny”, który ukazał się w czasopiśmie “Socjaldemokrat” w 1905 roku. Wyrażał nadzieje ideologiczne samodzielnej socjalistycznej partii żydowskiej (ŻPSD). Demaskował żydowską nędzę i manifestował brak zgody i przyzwolenia na niesprawiedliwość świata, w którym biedni nie mają nic, a bogaci pysznią się i chełpią swoim dorobkiem – wszędzie czują się panami. A co gorsze – nie chcą pomagać tym, którym się nie powodzi.
Gebirtig wielce sympatyzował z ludźmi pokrzywdzonymi, znajdującymi się w gorszej sytuacji życiowej i materialnej. Pisał również o ulicznicach i złodziejach, jednocześnie krytykując społeczeństwo, które wygnało tych ludzi na ulice. Miał świadomość, że śpiewa właśnie dla tych maluczkich, a nie możnych panów – bo ci drudzy i tak nie będą go słuchać. Zrozumieją go przede wszystkim ci pierwsi.
Humor i satyra w służbie społecznej
Podkreślał niesprawiedliwości społeczne również za pośrednictwem humorystycznych utworów i satyr, których głównymi bohaterami były archetypy postaci, znane wszystkim z życia codziennego – żona-matka, pretensjonalna, dbająca o dom i władcza kobieta; młoda dziewczyna, zapatrzona w zachodnią modę, chcąca się odciąć od żydowskiej tradycji, (a ta dla Gebirtiga była niezmiernie ważna) bądź służące w domach bogaczy; dzieci – głównie chłopcy – rozrabiaki, mędrkujący, ganiający po ulicy.
Mordechaj Gebirtig i kobiety
Duża część twórczości Mordechaja poświęcona była kobietom. Motywy i uczucia pojawiające się w kolejnych utworach odzwierciedlają różne etapy i twarze miłości – od młodzieńczego zakochania, przez świadomości jednostronności uczucia, po myśli samobójcze związane z zawodem miłosnym.
W życiu Gebirtiga przewinęło się kilka ważniejszych postaci kobiecych, które szczególnie często pojawiają się w jego pieśniach.
Mordechaj i Rochele
Z utworem miłosnym o tytule “Rochele” wiąże się kilka hipotez – odnośnie tego, czy tytułowa bohaterka pieśni była faktycznie pierwszą miłością Gebirtiga. Wiadomo, że do Racheli – siostry swojego najlepszego przyjaciela – Gebirtig żywił uczucia w młodości, jednak niestety była to miłość niespełniona. Dziewczyna ostatecznie wybrała innego, ze względów majątkowych. Jednak uczucie miało w Gebirtigu pozostać żywe do okresu dorosłości – we wspomnieniach i pamięci, którą wraca do lat młodzieńczych i do ukochanej:
“Rachelka w pamięci mojej żyje,
A choć już dawno nas rozłączył los,
Jak dziś ją widzę, me serce mocniej bije
I brzmi mi w uszach jej słodziutki głos.”
(tłum. Natan Gross)
Za tą hipotezą przemawia fakt, że wiersz Rochele nie został nigdy opublikowany w tomiku i czasopiśmie zapewne jako zbyt osobisty – znajdował się w archiwum Moreszet, gdzie przechowywano również pozostałe utwory Gebirtiga. Publikowany był natomiast wiersz pt. “Herszele” – co ciekawe, o tej samej treści, jednak w nim głównym bohaterem i odbiorcą wiersza jest mężczyzna. “Herszele” było często wykonywane przez śpiewaczki. Istnieje możliwość, że “Herszele” i “Rochele” to dwie wersje jednego utworu, przeznaczonego na estradę.
Blumka Gebirtig
Mordechaj ożenił się w wieku 32 lat ze swoją równolatką, Blumą – siostrą swojej szwagierki, która ich ze sobą zeswatała. W żonie Mordechaj nie zakochał się od pierwszego wejrzenia – znali się 10 lat przed ślubem. Nie była to też kobieta jego życia, choć oczywiście żywił do niej ciepłe uczucia. Dała mu trzy córki: Szyfrę, Ewę (Basię), Leonorę (Lolę).
Szwagierka
Miłością o wiele gorętszą obdarzał Mordechaj siostrę swojej żony – Stefanię. Dla niej prawdopodobnie napisał wiersz “Chcę być twoim szwagrem”:
“Mówisz, że masz narzeczonego tobie przeznaczonego i że irytuję się, że cię za późno poznałem… mówisz, że dwóch nie możesz kochać, ale masz piękną siostrę, jeszcze wolną… No cóż, zostanę twoim szwagrem, chciałbym tylko wiedzieć, czy ona jest podobna do ciebie, czy jej lica są pełne uroku jak twoje, bym czuł, gdy ją całować będę – że całuję tylko ciebie”
(tłum. Natan Gross)
Rejzele
Następną kobietą obecną w pieśniach Gebirtiga jest Rejzele. Co do jej tożsamości podobnie istnieją różne hipotezy. Jedna z nich mówi, że była to kolejna młodzieńcza miłość Gebirtiga. Inna natomiast sugeruje, że utwór jej dedykowany jest wspomnieniem zmarłej jednomiesięcznej córki Gebirtiga – Róży. Za drugą możliwością przemawia fakt, że córka nie pojawia się w innych pieśniach, imię Rejzele zgodnie z tradycją żydowską dostała po babci, a jej śmierć z pewnością nie była łatwym dla Mordechaja doświadczeniem – a takie spisywał w pieśniach właśnie.
Mordechaj Gebirtig: bard tęskniący do Kazimierza
Mordechaj Gebirtig ukochał sobie krakowski Kazimierz. Właśnie tam spędził lata młodości, które już jako dorosły człowiek uważał za najpiękniejszy czas w życiu. Tęsknił do nich, czemu daje wyraz w swoich pieśniach. Większość utworów naznaczonych smutkiem, rozpaczą i tęsknotą pisał napotkawszy kryzys wieku średniego, uświadomiwszy sobie, że nie zdoła cofnąć czasu, a młodość nigdy nie wróci, utracona na zawsze. Jednym z bolesnych momentów było dla niego świętowanie 50. urodzin – gdy wcale nie miał nastroju do zabawy, a jednak należało się weselić:
“ Dziś mi 50 lat jak sen ulata,
Już jesień, minął życia mego maj.
To były moje najszczęśliwsze lata.
Minęły szybko, graj mi grajku, graj!”
(“Mój jubileusz”, tłum. Natan Gross)
Jak wyrażał żal Mordechaj Gebirtig
Często smutek i negatywne emocje wyrażał odwołując się do procesu obumierania obserowanego w przyrodzie. Personifikował pory roku, szukał podobieństw między swoją sytuacją a położeniem chorych, starych drzew.
W tym dorosłym okresie życia widział świat w bezsprzecznie czarnych barwach – jako przepełniony żalem, łzami i zgryzotą. Powiernikiem jego trosk była jego fujarka, do której zwraca się w jednej ze swoich pieśni bezpośrednio. Muzyka była dla niego najbardziej osobistą, oczywistą i naturalną formą wyrazu emocjonalnego. To pieśniami wyrażał wszystkie swoje troski i żale. Były to tak osobiste wynurzenia, że niekiedy wzruszał się podczas czytania swoich wierszy na forum.
Kołysanki z Kazimierza
Dzieciństwo, do którego najmocniej tęsknił, kojarzyło się Gebirtigowi również z kołysankami śpiewanymi przez matkę. Sam posiada w swoim dorobku artystycznym wiele utworów właśnie o tej formie. Najpopularniejszą z nich jest “Jankiele”
“Śpijże mój mądry kawalerze
dziś jeszcze mama cię kolebie.
Dużo łez jeszcze dam i trudu
nim wreszcie ludzie będą z ciebie”
(tłum. Natan Gross)
Najczęściej skierowane są one do chłopców – jedyna, której adresatką jest dziewczynka – “Głodny jest twój kotek” kompozycyjnie odstaje od reszty kołysanek – przypomina bardziej utwory z okresu dojrzałej twórczości.
Powracającym w kołysankach motywem jest sieroctwo. Gebirtig jako wrażliwy i empatyczny artysta doskonale wyobrażał sobie sytuację samotnego dziecka, a jednocześnie z perspektywy dorosłego człowieka wie, że całe życie ludzkie naznaczone jest cierpieniem – i na całe musi starczyć łez, jak wyraża to w wierszu “Mały sierota”.
Bard wojenny
Gebirtig był pacyfistą – na jego nieszczęście doświadczył dwóch wojen światowych. W trakcie pierwszej, ze względu na wiek (miał w chwili jej wybuchu 37 lat) i choroby serca (przebył zawał), został powołany do służby w lazarecie. Tam obcował z ludźmi, którzy w wyniku konflitku zbrojnego zostali okaleczeni na całe życie.
Nie mógł pogodzić się z okrucieństwem wojny i krzywdami, które ludzie wyrządzają ludziom – a których “ojciec nie słucha ich wcale” (“Slichot”, tłum. Natan Gross). Bolał go ogrom krzywd, jakie spadają na niewinne jednostki – takie jak osierocone dzieci (które nie chcą dłużej bawić się żołnierzykami, odkąd ich ojciec zginął na wojnie), czy ludzi biednych. Gebirtig dostrzegał, że wojna pozwala bogatym wzbogacić się jeszcze bardziej – i tym samym zwiększa przepaść pomiędzy ludźmi pochodzącymi z różnych warstw społecznych. Wyrażał dezaprobatę wobec orderów wojennych, które uważał za znamię Kainowe, za które zapłaciło się krwią i cierpieniem niewinnych.
Nastrój wierszy z okresu I wojny światowej ewoluował z czasem. Początkowo były to utwory gniewne, pełne niezgody i butne. Później zaczęło w nich dominować cierpienie – zapewne w związku ze zwiększającą się liczbą przykrych doświadczeń, jakie dotknęły go osobiście, bądź których był świadkiem.
Mordechaj Gebirtig - jasnowidz?
Jedną z najpopularniejszych pieśni Gebirtiga (przetłumaczoną z jidysz na język polski m. in. przez Agnieszkę Osiecką) jest utwór, który swój tytuł – “S’brent” zawdzięcza strażackiej przyśpiewce, znaną Mordechajowi jeszcze z czasów dziecinnych. Jego pieśń powstała w 1938 roku. Powszechnie uważa się, że jej treść jest poświęcona masakrze, jaka miała miejsce w Przytyku – jednak istnieją przesłanki, które przeczą tej hipotezie: owo tragiczne wydarzenie datuje się na rok 1936. Mało prawdopodobne wydaje się, że po dwóch latach Gebirtig napisał utwór nacechowany tak żywymi emocjami. Ponadto słowa utworu gorąco zachęcają do walki, czynnego sprzeciwieniu się agresji – a ludność Przytyku bynajmniej nie musiała być do tego zachęcana, gdyż stawiała opór oprawcom. Jednak nie ulega wątpliwości fakt, że historia Przytyku bardzo dotknęła Gebirtiga. Możliwe, że miał w pamięci historię tego miasta, gdy pisał utwór “Gore!” – przez niektórych odczytywany również jako wiersz prorokujący zbliżający się terror drugiej wojny światowej. A w jej trakcie pieśń ta stanowiła swego rodzaju hymn żydowskich bojówek w krakowskim getcie.
Z jakiego powodu cierpiał bard z Kazimierza?
Podobny ton utrzymuje inna pieśń – “To boli”. Gebirtiga nie boli agresja i ekspansja oprawców. To, co istotnie dotykało go najbardziej to obojętność, brak zrozumienia, chłód, czy wręcz krzywdy, jakie wyrządzają Żydom Polacy – będący przecież w takiej samej sytuacji:
“To boli
to tak straszliwie boli,
gdy nie obcy – wróg –
lecz ten, co w niewoli
tak samo jak my,
młody polski chłopiec i polska
dziewczyna
z męki naszej drwi”
(tłum. Natan Gross)
Przede wszystkim nie rozumiał, czemu ludzie w cierpieniu nie wspierają siebie nawzajem.
Nadzieja umiera ostatnia?
Ostatnie wiersze Gebirtiga z lat 1939-42 przepełnione są nadzieją. Celem pieśniarza było bez wątpienia dodanie otuchy ludziom – zwłaszcza Żydom – w niedoli. Powtarzał w nich jak mantrę, że wojna i cierpienie niedługo się zakończą i nadejdzie dzień, w którym oprawcy zapłacą karę za swoje czyny. W pieśni “Mój sen” maluje obraz oprawcy w kajdanach, na którego plują jego ofiary.
Być może, gdyby doczekał końca wojny, jego sen by się ziścił. Jednak nie było mu to dane. 4 czerwca 1942 roku w drodze do transportu do obozu śmierci w Bełżcu został śmiertelnie postrzelony przez gestapowca. Jego ciało – niezidentyfikowane – pochowano w zbiorowej mogile przeznaczonej dla wysiedlonych Żydów, którzy zmarli w getcie.
Niezapomniany dla świata bard z Kazimierza
Gebirtig nie jest powszechnie znany w Polsce, a nawet w jego rodzinnym Krakowie. Mało który Polak potrafi przytoczyć jego pieśni. Natomiast jego utwory miały i mają sympatyków na całym świecie – można je było usłyszeć w amerykańskich musicalach, a teraz – w radio izraelskim. Jego imię nosi jedna z ulic Tel Awiwu. Wielu artystów zagranicznych – m.in. z Niemiec, a nawet Włoch opracowuje teksty i melodie do jego utworów. Powstaje anglojęzyczna wersja jego biografii.
Kończąc, Mordechaj Gebirtig żyje dalej dla świata w swoich pieśniach – tak jak za życia żył w nich dla siebie.