TEATR ANTYCZNY – CO MUSISZ O NIM WIEDZIEĆ

Grecki amfiteatr

Pamiętacie, czym były Wielkie Dionizje? A Dionizos? Często wyobrażamy go sobie jako lekko grubawego, pogodnego bożka z kiścią winorośli w dłoni. Współczesna świadomość wyparła orgiastyczny charakter świąt związany z rozrywaniem zwierząt na strzępy oraz zbiorowym spożywaniem surowego mięsa. Jednym z półdzikich tworów, mających swoje źródło w transie rytualnego upojenia był antyczny teatr grecki.

Jak i kiedy powstał teatr antyczny?

            Wielkie Dionizje w VI w.p.n.e były jednym z ulubionych świąt Greków. Trudno się jednakże dziwić, skoro odbywały się w marcu, czyli w czasie, gdy zebrane winogrona sfermentowały na tyle, by można je było z przyjemnością spożyć. Pod wpływem młodego wina znikały podziały – uroczystości łączyły tradycję ateńską i, uważaną za niższą, kulturę wiejską. W ich czasie rozbrzmiewały pieśni pochwalne na cześć Dionizosa, zaadaptowane przez Ateńczyków, a wywodzące się z tradycji ludowej zwane dytyrambami. To właśnie one okazały się najstarszym znanym źródłem teatru antycznego.  

Dionizos

Droga do przekształcenia utworu muzycznego w spektakl była długa.

Po pierwsze, chór wykonawców musiał przestać wypowiadać się bezosobowo i zacząć udawać kogoś innego. W przenośni i dosłownie zaczęto nosić kostium, co z punktu widzenia moralności Greków odczytać można było jako formę nieuczciwości, a więc przewinienia.

Po drugie, jeszcze bardziej kontrowersyjna okazała się kolejna rewolucja dokonana przez wędrownego poetę, Tespisa. Wprowadził on wyodrębnionego z chóru pierwszego aktora, który zamiast grać samego siebie, zaczął wcielać się w bogów i herosów znanych z mitologii. Łatwo domyślić się, jakie emocję wzbudził ten fenomen – grzeszny człowiek ośmielił się przebrać za bóstwo i wypowiadać w jego imieniu. Bluźnierczy czyn oburzał, ale też fascynował. Podsumowując, nic dziwnego, że nowopowstały gatunek – dramat – szybko stał się kulminacyjnym punktem świątecznych ceremonii, mając znaczenie zarówno liturgiczne, jak i społeczne.

Autor, aktor i widz w teatrze antycznym

            Najważniejszą osobą w teatrze antycznym był autor. To on był odpowiedzialny za próby poprzedzające występy podczas Dionizji i uczestniczył w tzn. agonie tragicznym – najważniejszym konkursie, w którym brało udział trzech dramatopisarzy prezentujących po cztery sztuki. Przedstawienia odbywały się jedne po drugim, co w praktyce oznaczało, że obywatel Aten musiał mieć niezłą kondycję – oglądał dwanaście sztuk w czasie trzech dni świąt. Co ciekawsze, do teatru mógł uczęszczać każdy – nie tylko pełnoprawni obywatele, ale także kobiety, dzieci, a nawet niewolnicy towarzyszący swoim panom.

            Warto było zostać aktorem w greckim teatrze. Poza zwolnieniem od służby wojskowej i prawa przechodzenia przez tereny, na których prowadzono działania wojenne, aktorzy zarabiali dodatkowo kolosalne kwoty – przez dwa dni grania aktor otrzymywał około 25 kilogramów srebra. Wykonawców rekrutowano spośród obywateli ateńskich – oczywiście tylko spośród mężczyzn. Za czasów Tespisa aktor był tylko jeden, a w czasach największej świetności greckiej tragedii w jednym przedstawieniu wystąpić mogło maksymalnie trzech aktorów.

Ekspresja aktorska wyglądała zupełnie inaczej – gra sytuowała się gdzieś pomiędzy śpiewem a mową. Do tej pory trwają próby rekonstrukcji muzyczności teatru greckiego – w Polsce w badaniach prym wiedzie Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice.

Kostiumy i maski teatru antycznego

Maska w teatrze antycznym

Najbardziej charakterystycznymi elementami kostiumu aktora były: płaszcz zwany palium, trzewiki (zastąpione następnie przez koturny) oraz maski mające odróżnić postaci tragiczne od komediowych, boskie od ludzkich oraz męskie od żeńskich.

W czasach Tespisa funkcję maski pełnił pełny makijaż twarzy, wykonywany najczęściej za pomocą bieli ołowianej. Później zaczęto używać materiałów takich jak drewno, len czy korek. Nie zasłaniały wyłącznie twarzy, ale doczepiano do nich również peruki, które następnie zakładano na głowę. Dodatkowo w większości dramatów aktor występował w więcej niż jednej masce. Maska nie była jednak wyłącznie rekwizytem scenicznym – jej charakter był święty. Po zakończonym agonie ofiarowywano je w pobliskiej świątyni.

Jak był zbudowany teatr antyczny?

            Budynki teatralne powstawały zarówno na terenie Grecji, jak i później na wszystkich terenach będącym pod wpływem kultury helleńskiej. Do najsłynniejszych spośród powyższych zachowanych do czasów współczesnych należą: teatr w Epidauros, w Taorminie oraz rzymski budynek w Orange.

            Amfiteatry greckie budowano przede wszystkim na wzgórzach, czyli w miejscach najlepiej „skomunikowanych” ze światem bóstw. Miało to przede wszystkim pewien wymiar praktyczny – dużo łatwiej było wykuć miejsca z naturalnego podłoża skalistego, niż budować całą budowlę od fundamentów. Wbrew nazwie, aktorzy wcale nie występowali na tzn. skene (która służyła jako rodzaj garderoby, rekwizytorni i maszynowni), ale na miejscu zwanym proskenion. Poniżej, w orchestrze, lokowano chór. A skąd wzięła się nazwa teatr? Oczywiście, od najważniejszego uczestnika przedstawienia – czyli widza. Publiczność w antycznym teatrze nosiła właśnie nazwę theatron.

            Teatry antyczne cechowała doskonała akustyka – najcichszy szept słyszalny był nawet w ostatnich rzędach publiczności. Dodatkowo, funkcję nagłaśniającą pełniły maski, odpowiednio wzmacniające głos aktora.

Teatr antyczny - co musisz o nim wiedzieć
Schemat budowy teatru antycznego. Źródło grafiki: images.slideplayer.pl

Zasady teatru antycznego:
katharsis, decorum, zasada trzech jedności

            Poczucie estetyki w antyku było zupełnie odmienne niż współczesne. Dlatego sceny przemocy, które oglądamy dziś w kinie bez mrugnięcia okiem, byłyby dla Greka sprzed dwóch i pół tysiąca lat absolutnie nie do zniesienia. Przede wszystkim istniało kilka zasad, których respektowano w teatrze greckim jak świętość:

Katharsis – było podstawowym celem tragedii greckiej. Sztuki musiała dążyć do wzbudzenia u widza uczuć litości i trwogi, aby odbiorca mógł pogodzić się i zrozumieć mechanizmy świata. Podejście takie, prowadzić miało, podobno, do mądrości.

Decorum – zasada jednorodności stylistycznej. Tragedię należało pisać w stylu patetycznym, komedię komicznym. Dodatkowo absolutnie nie można tych stylów ze sobą mieszać!

Zasada trzech jedności – jedność czasu (jeden dzień), miejsca (jedno miejsce) i akcji (jeden wątek fabularny). Ponadto, rozszerzenie powyższego schematu traktowane było jako błąd.

Teatr rzymski

Teatr w antycznym Rzymie miał zupełnie odmienny charakter. Przede wszystkim – na próżno szukać w nim aspektu religijnego. Rzymskie widowiska były rozrywką i tylko rozrywką. Poza tym (jak można się spodziewać) dramaty, budynki i forma obrana przez Rzymian była plagiatem dorobku greckiego.

Aktorami w Rzymie bywali najczęściej niewolnicy (którym płacono wyłącznie jedzeniem) lub wyzwoleńcy (ci mogli liczyć na pensję). Trupy wędrowne przemieszczały się po terenie kraju, rozbijały obóz w kolejnym mieście i grały tam tak długo, jak tylko pozwalała im na to licencja wydana przez edyla.

teatr antyczny co musisz o nim wiedzieć
Teatr antycznego Rzymu

Sytuacja zmieniła się w I w.p.n.e., w momencie gdy teatrom zaczęła zagrażać konkurencja ze strony nowopowstałych Koloseów. Krwawe igrzyska skutecznie przyciągały mieszkańców miast, co zmusiło trupy do zmiany repertuaru na lżejszy, bardziej komediowy. No cóż, kto by wolał oglądać przestarzałe tragedie zamiast niewolników rozszarpywanych na arenie przez lwy?  

Teatr antyczny a współczesny?

            Nauczyciele znajdują dziwne upodobanie w zadawaniu poleceń „wymień różnice pomiędzy teatrem antycznym a współczesnym”. Sumienne wykonanie zadania wydaje się jednak syzyfową pracą – rozbieżności jest tyle, że opisanie ich zajęłoby co najmniej objętość rozprawy doktorskiej. Może lepiej zapytać więc, co z teatru greckiego pozostało? Pozornie – nic. Przede wszystkim jednak, sam fakt, że po dwóch i pół tysiącu lat nadal istnieją wariaci, którzy zakładają na twarz maskę roli, wchodzą w niej na scenę (a może proskenion?) i opowiadają o rzeczach strasznych i straszniejszych, aby wzbudzić w nas emocje (może również litość i trwogę?) wydaje się dostateczną analogią.

 

Rzymski cesarz na scenie TPF? Jak najbardziej!