JAK ZOSTAĆ AKTOREM? – WYWIAD Z MAKSEM KRÓLEM

O tym jak zostać aktorem, o przygotowaniu do egzaminu i o studiach aktorskich opowiada Maksymilian Król aktor filmowy i teatralny, student PWSFTviT.

 

egzaminy aktorskie

 

Gdy słyszę pytanie: „kiedy postanowiłeś, że zostaniesz aktorem?”, w głowie odzywa mi się głos „od dziecka o tym marzyłem”. Nachalne, prawda?

Ale ja tego nie powiem.

Jak nauczyć się nie bać sceny?

O tym, że chcę zostać aktorem, zdecydowałem dopiero będąc w szkole aktorskiej Lart Studio, po wcześniejszym nieudanym doświadczeniu ze studiami ekonomicznymi. Pierwsze regularne wystąpienia miałem w Teatrze Przypadków Feralnych.

Wcześniej, jeszcze w liceum zdarzyło mi się chodzić na pozalekcyjne kółko teatralne. Tam robiliśmy projekt – przygotowywaliśmy sztukę napisaną przez jakiegoś teatrologa i dostałem tam ważną rolę. Poważne próby, został może jakiś miesiąc do premiery. Wtedy Maksymilian stremiał straszliwie, zerwał kontakt, nawet się nie odezwał. Innymi słowy, miałem potworny lęk przed wystąpieniem, przed sceną w ogóle. Nie chciałem zostać aktorem. To się zmieniło dopiero po pierwszym roku studiów.

W dużym stopniu wpłynął na mnie mój przyjaciel, Mikołaj Maciejski. W liceum i na pierwszym roku studiów nie znałem go jeszcze dobrze, słyszałem tylko opowieści o nim. I to był taki gość – prawdziwa artystyczna dusza. Carpe diem, pełnia życia, takie sprawy. Dowiedziałem się, że kręci jakiś projekt. Zobaczyłem go więc i pomyślałem sobie: „Kurcze, fajne. Mikołaj to chyba najbarwniejsza osoba, jaką poznałem”. Wcześniej rozmawiałem z nim na żywo tylko raz.

Wtedy studiowałem na tej ekonomii i wszystko tam mnie dobijało. Zawsze uważałem się za raczej otwartą osobę, a tam już na studiach nastąpiła jakaś instytucjonalizacja.  Dodatkowo wszyscy byli poważni – per pan, per pani. Przez to miałem kryzys, ogromny kryzys. Uznałem, że chcę zostać aktorem i iść do Lartu. Dlaczego tam? Bo Mikołaj uczył się w Larcie. Poza tym miałem wielu przyjaciół w Krakowie, zależało mi, żeby znów ich regularnie widywać.

Powiedziałem mamie. Powiedziałem tacie. Dziadkom. Wszyscy zareagowali tak samo – typowi odbiło. Pomimo tego Maksymilian się uparł, sprzedał połowę swojego majątku i poszedł do pracy. Dostarczałem pizzę, licząc na wysoki napiwek. No i nazbierałem na ten Lart. Poszedłem.

jak zostać aktorem

Jak wyglądają lekcje aktorstwa?

Obserwując pedagogów, zauważyłem, że jeden typ nauczyciela powie: „Fajnie, masz to w sobie. Dlatego pielęgnuj to. To odrobinę bym zmienił, ale generalnie jest fajnie.” Drugi typ za to woli studenta zgnoić.

Pewna pani profesor zawsze powtarza – chcę, żebyście mieli duszę motylka i dupę nosorożca. U mnie więc szkoła wykształciła taki tyłek. Bezpodstawna i głupia krytyka już na mnie nie działa. Nie przejmuję się, gdy ktoś spojrzy na mnie i powie: „o, on ma krzywy nos”. Trzy lata temu pewnie zamknąłbym się w pokoju i zapisałbym się na operację plastyczną. Teraz pokazuję im tylko środkowy palec i idę dalej.

Fajnie popracować z obydwoma typami pedagogów. Drugi sposób nauczania – ten oparty na silnej krytyce – w moim przypadku daje rezultaty. Oczywiście, pogardzam przemocą i to, że na mnie takie metody działają, nie znaczy, że są uniwersalne. Każdy ma inną drogę, aby zostać aktorem i inną wrażliwość. Należy to uszanować.

jak zostać aktorem
Zdjęcie ze spektaklu TPF: Sorry Kaligula. Fot. Изабеля Швугер

Jak uczyć się aktorstwa w Krakowie?

W Larcie trafiłem na świetnych nauczycieli, którzy totalnie zarazili mnie aktorstwem. Dlatego uwielbiam ich i jestem wdzięczny za to, jak mnie ukształtowali. Nauczyli mnie mówić teksty z sensem.

Nigdy nie powiedzieli mi wprost –„o, ty się nadajesz, żeby zostać aktorem”. Kiedyś nawet zadałem takie głupie pytanie, co  jeden pedagog z kadry skomentował tak: „Skąd mam to wiedzieć? To ty musisz być pewien, czy chcesz to robić, czy nie.” Wtedy już wiedziałem, że chociaż chcę spróbować.

Po roku w Larcie nie udało mi się dostać do szkoły państwowej. Przez kolejny rok grałem w Teatrze Przypadków Feralnych. W tym czasie przygotowaliśmy razem dwa spektakle. Na pełnym morzu  Mrożka i Sorry Kaligula na podstawie Camusa. Podczas kolejnych egzaminów dostałem się do Łodzi. Można więc powiedzieć, że dostałem się dzięki występom w teatrze.

Poza tym ćwiczyłem słuch – prawie codziennie. Na przykład znajdywałem różne rozgrzewki wokalne i śpiewałem piosenki, pracowałem nad głosem. Z samymi tekstami, wymaganymi podczas egzaminu, poszedłem częściowo na żywioł. Powtórzyłem te same, które przygotowywałem na egzaminy rok wcześniej. Odrobinę dodałem, troszkę zmieniłem.  Ale głównie po prostu nad nimi myślałem. Nie układałem pełnej interpretacji – szukałem tylko motywów. Po co mówię i do kogo. Dlaczego.

jak zostać aktorem

Lepiej zostać aktorem teatralnym czy filmowym?

Bardziej niż przed kamerą, podoba mi się na scenie.  Frustruje mnie proces, który jest ciągle przerywany. To, że operator z kamerą znajduje się pięć centymetrów od mojej twarzy. Wczoraj, dla przykładu, miałem etiudę i kamera dosłownie zahaczała o mój policzek. Mam wrażenie, że w teatrze, przez ciągłość, wszystkie relacje są jakoś bardziej żywe.  Po drugie, jest tam dużo więcej czasu na przygotowanie roli.

Jednak pracy będę szukał tam, gdzie będzie praca. Bardzo chciałbym uniknąć występów w jakimś tasiemcu telewizyjnym. Film jest bardziej lukratywny, ale też rzadszy. Nie chciałbym również iść do teatru znajdującego się poza głównymi ośrodkami życia kulturalnego. Marzy mi się, żeby pozostać w centrum krakowsko-warszawskim i grać z kimś naprawdę znanym – podpatrzeć co on robi i jak robi. Bardzo chciałbym cały czas się rozwijać.

Doszedłem też do wniosku, że może warto ułożyć sobie plan B,. Kadra i koledzy ze starszych lat cały czas nas straszą, że nie ma takiej ilości projektów, żeby każdy absolwent aktorstwa znalazł po szkole zatrudnienie. Czasem trzeba sobie radzić inaczej. Niektórzy zakładają agencje aktorskie. Inni idą w reżyserię castingu lub kończą na produkcji.

Spróbowałbym swoich sił w korporacji – bo nigdy tego nie robiłem. Szkoła wykształciła we mnie dystans do opinii innych i pewność siebie. Czuję, że nie korpo-machina nie złamałaby mnie tak łatwo. Jednak wiadomo – jeśli będzie praca w aktorstwie, nie będę długo zastanawiał się nad wyborem. Byle nie było to robienie projektów po łebkach… jak w pewnych znanych telewizyjnych tytułach.

jak zostać aktorem

Jak zdać egzamin na aktorstwo i zostać aktorem?

Znam osoby, które przed egzaminami analizowały, do jakiej idą komisji. W zależności od tego zakładały, że będą zachowywali się w taki czy inny sposób. Mnie nigdy nie chciało się w to bawić.

W czasie egzaminu i tak zadania dostaje się na bieżąco. Mówi się dwa zdania i komisja przerywa. Jeśli nie ma się nawet szans pokazać swojej własnej interpretacji, to po co spędzać nad nią tyle czasu?

Raz jeden pan w komisji pozwolił mi dojść aż do połowy tekstu. Wtedy przerwał: „To nie jest o tym”.  Patrzył mi w oczy, był stoicko spokojny. I nie brzmiało to tak, jak gdyby mnie zachęcał, żebym spróbował jeszcze raz. Bardziej – miałeś szansę żeby zostać aktorem. Zaprzepaściłeś ją.

„Dla mnie to jest o tym” – Postanowiłem zaryzykować. – „Pan może mieć swoją wersję, ja mam swoją”. On dalej swoje, ale pozwolił mi zacząć drugi raz. Mam wrażenie, że to mnie uratowało. W szkołach aktorskich cenią sobie taki rodzaj bezczelności.

Różne szkoły aktorskie, różne egzaminy?

Zadania indywidualne

W Łodzi egzamin ma trzy etapy i siedzą tam trzy różne komisje. Od słuchu, od sprawności fizycznej. Profesor od WF-u sprawdzał mi nawet, którą stopę mam dłuższą. Inną panią bulwersowało, że mam tatuaż. Jest też taka profesorka, która budzi u wszystkich lęk. To takie guru tej uczelni, naprawdę ją uwielbiam. Poprosiła mnie, żebym powiedział Hamleta. „Być…”

Stop.

„Co pan mówi, no niech się pan zastanowi. Niech pan chociaż udaje, że myśli, jak pan nie umie myśleć”.  Nie dała mi dokończyć zdania. Źle, źle, źle. Podobno to metoda na sprawdzenie kandydata – coś w stylu przetestowania wytrzymałości i umiejętności wyjścia z przygotowanej interpretacji. Zadawała najróżniejsze zadania, które miałem wykonywać, mówiąc tego Hamleta. Raz musiałem grać w tenisa. Skubana była tak drobiazgowa, że przyłapała mnie na złym forehandzie.

jak zostać aktorem
Zdjęcie promo spektaklu TPF: Na pełnym morzu. Fot: Joanna Puzio
Etiudy

Etiudy to element, który pominięto w innych szkołach. Polegają one na tym, że dobieramy się parami i przez dwie godziny budujemy etiudę. Jak najmniej słów, jak najmniej wybuchów, płaczów, jęków. Zamykaliśmy się w swoich salach i pracowaliśmy. To było bardzo ciekawe. Mogliśmy pokazać swoją własną twórczość. Dzięki temu czułem się lepiej sprawdzony niż podczas egzaminów do innych szkół.

Poza etiudą w parach, przygotowywaliśmy dodatkowo grupówkę. Dano nam swobodę przy wyborze tematu – mieliśmy ich zaskoczyć. Zdecydowaliśmy się na mini scenkę w pociągu – bardzo teatralną. Ustawiliśmy krzesła w rządku i każdy wykonywał jakąś czynność, która irytowała inne osoby. Jeden głośno żuł gumę, drugi gadał przez telefon, trzeci chrapał. Ktoś mówił, że wysiadamy. Dzwonił dzwonek. Potem wszyscy wychodzili z tego pociągu i to była cała etiuda. Wtedy świetnie się bawiłem. Już wtedy zżyliśmy się jako grupa.

Łódź a inne szkoły aktorskie

Finał egzaminów we Wrocławiu pokrył mi się z Łodzią. Nie pozwolili mi przełożyć terminu, więc wybrałem Łódź. Głównie chodziło o to, że finał we Wrocławiu trwa jeden dzień, ba – 20 minut. W Łodzi poświęcają kandydatowi, który chce zostać aktorem, prawie tydzień, dając możliwość zaprezentowania się.

Tego zabrakło mi na egzaminach w innych szkołach. Przecież wszystkim powinno zależeć na jak najgruntowniejszym sprawdzeniu kandydatów.

Jak zostać aktorem w sieci?

Przez pandemię zauważyłem, że jesteśmy w społeczeństwie… zbędni. Jako artyści. Przecież nikt jakoś głośno się o nas nie upomina. Dodatkowo nagrywane spektakle do mnie nie przemawiają. Nie czuje się tej atmosfery, a chyba głównie o to chodzi. Innymi słowy przypomina to oglądanie jakiegoś bardzo niskobudżetowego filmu.

Pamiętam pierwsze zajęcia po półrocznym graniu tylko za pośrednictwem ekranów. Pierwsze wyjście na scenę. Na piosence. Poczułem wtedy taką energię, taką ekscytację, taką dziką euforię. Uczucie nie do opisania. Cały dygotałem z jakiegoś nadmiaru, który nagromadził się we mnie od marca. To było niesamowite. Jedna prosta piosenka – pewnie wcześniej nie zrobiłaby na mnie żadnego wrażenia. Ale wszystko to się zebrało: ten głód sceny, głód kontaktu – nie z ekranem, ale z żywym człowiekiem, kiedy można poczuć jego zapach, usłyszeć jego chrząknięcia. Mam wielką nadzieję, że po pandemii nastąpi renesans wydarzeń na żywo. Takiego bycia między ludźmi. Byłby to renesans branży.

Dlatego mogę się zgodzić z tym, że artyści nie tyle są dla społeczeństwa zbędni, co raczej niedoceniani. W Polsce panuje takie przekonanie, że artysta to taki nierób, który z niczego ma dużo pieniędzy. I tutaj warto przytoczyć słowa pani Krystyny Jandy: jeśli artyści wydają się wam zbędni, to zrezygnujcie z oglądania filmów, z czytania książek, ze słuchania muzyki. Na pewno znajdziecie wtedy dużo rozrywki na takie czasy jak dzisiejsze.

jak zostać aktorem

Jak studiować aktorstwo w czasie pandemii?

Przez pierwsze pół roku na studiach udało mi się zrealizować już kilka projektów. Niestety nic teatralnego, ale dosyć sporo w filmie. Grywałem w Warszawskiej Szkole Filmowej, robiłem dyplomy, etiudy reżyserii pierwszego i drugiego roku, takie rzeczy. Nabrałem przez to trochę doświadczenia przed kamerą. Wcześniej praktycznie tego nie znałem, no może coś jako epizodysta czy statysta. Tu trafiły się momenty, że jest tylko kamera i moja własna morda.

I potem przyszła pandemia. Dlatego pierwszy rok zaliczaliśmy, łącząc się ze sobą na Zoomie, grając przez telefon. Przygotowując etiudy dzwoniliśmy do siebie i przy kwestii „podaj mi szklankę wody” braliśmy ją i podsuwaliśmy do ekranu. Totalna żenada.

Przez jakiś czas studiowaliśmy hybrydowo. Tydzień zdalnie, tydzień na uczelni. Cały czas ograniczał nas jednak rygor sanitarny. Spotykaliśmy się w dwie osoby maksymalnie, więc dostawaliśmy dwie godziny dziennie góra. Niektóre osoby z kadry zwyczajnie się boją. Mamy chociażby 80-letniego profesora, który mówi nam wprost, że jak nie musi prowadzić zajęć, to nie chce tego robić.

Teraz studiujemy naprzemiennie w dwóch trybach – przez jeden tydzień realizujemy przedmioty zawodowe, przez kolejny ruchowe. Praktycznie nie ma już zajęć on-line.

Najgorzej ma jednak pierwszy rok. Przecież oni przez ponad pół roku nawet się nie poznali. Reżyserzy też mają ciężko. Dopiero w lutym dostali pierwszą możliwość przygotowania jakiejś etiudy.

sorry kaligula
Za kulisami spektaklu TPF: Sorry Kaligula.

Dlaczego warto zostać aktorem w TPF?

Jedno wspomnienie ze współpracy z Teatrem Przypadków Feralnych?

Rzecz miała miejsce w Klubie Pod Jaszczurami. W zasadzie, nie jest to nic wyjątkowego, gdyż co jakiś czas przeżywaliśmy to uczucie – mam na myśli moment czekania na publiczność. Ten, kiedy jesteś już gotów i wszystko jest rozłożone. Czekasz. Powtarzasz sobie tekst. Reżyserzy sprawdzają, jak wygląda frekwencja, czy wpuszczać już publiczność, czy jeszcze chwilę poczekać.

Najbardziej zapadła mi w pamięć ta cisza przed burzą.

Zdjęcie promocyjne spektaklu TPF: Na pełnym morzu. Fot. Joanna Puzio.

Maks Król występował na scenie Teatru Przypadków Feralnych w sezonie 2018/2019 w spektaklach Sorry Kaligula oraz Na pełnym morzu. Trzymamy kciuki za jego dalsze projekty teatralne i filmowe oraz zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami dotyczącymi spektakli z jego udziałem.

Wywiad przeprowadzała Natalia Mazurkiewicz.

Comments are closed.